Nie da się zaprzeczyć, że Zimna fala – najnowsze dzieło Jarosława Klonowskiego – jest horrorem. Jak możemy przeczytać na polskiej Wikipedii: Horror, fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i niedające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych. A kwestionowania rzeczywistości mamy tu wiele.
Do samego finału nie możemy się zorientować czy to prawdziwy świat bohaterów, czy może ich fantazja. Kim są Dalekowie? I czy są tam naprawdę? Z każdą kolejną stroną zastanawiałam się, czy czytać dalej. Czy to, co się dzieje, może mieć miejsce. Czasem przed dalszym czytaniem wstrzymywał mnie strach, a czasami obrzydzenie. Zdecydowanie nie była to lekka lektura do poduszki. Jednak czy jest to wada? Zdecydowanie nie. Wręcz przeciwnie. W końcu według Noela Carrolla prawdziwy horror powinien wzbudzać w nas właśnie takie odczucia: strach i obrzydzenie.
Polecam książkę wszystkim, którzy mają ochotę na polski horror z krwi i kości. Mieszkańcy Bydgoszczy znajdą w niej dodatkowe smaczki, przecież wszystkie opisywane miejsca istnieją naprawdę. Co więcej, po lekturze książki Zimna fala już nigdy nie spojrzycie w taki sam sposób na bezdomnych. A jeśli spotkacie jakiegoś nocą w pobliżu bydgoskiego dworca, od razu przyspieszycie kroku i nie przestaniecie oglądać się za siebie nawet po powrocie do domu.
